sobota, 3 sierpnia 2013

03-08-13

Wyjazd z Paryża oznacza zakończenie paryskiego projektu. Czasu nie da się zatrzymać, trzeba się pożegnać, ale stolica świata będzie trwała wciąż w tym samym miejscu nie wzruszona. Zawsze można tu wrócić. Paryż jest miastem turystów. Mnie udało się w nim żyć. Dzień zaczynałam od spaceru do piekarni po świeże rogaliki i bagietkę, wieczorami siadałam nad Sekwaną z kieliszkiem wina. Mam dużo szczęścia, bo pracowałam w miejscu, które nauczyło mnie cierpliwości i pokory. Poznałam fantastycznych ludzi, którzy zarażali energią, rozumieli mnie i razem ze mną odkrywali miasto. Dzięki nim, nigdy nie byłam samotna. Dużo zobaczyłam, sfotografowałam, opisałam. Najbardziej jednak lubiłam po prostu tam być. Dziękuję wszystkim, którzy towarzyszyli mi w mojej podróży, zarówno w Paryżu, jak i przed ekranami komputerów. Za wsparcie, uśmiechy, maile. Od spacerów w Waszych myślach bolą mnie stopy :) Koniec Projektu Paryż oznacza ostatni wpis na blogu, ale na pewno nie pożegnanie z miastem. Przecież nie zniknie z mapy świata. Na mojej będzie w samym centrum.















czwartek, 1 sierpnia 2013

01-08-13

Ostatni dzień w Paryżu był bardzo trudny. Potrzeba wiele odwagi, by opuścić miejsce, które obdarzyło się uczuciem i które odkrywało się każdego dnia. Jeszcze więcej siły potrzeba, by wybrać się na ostatni spacer, kupić makaroniki na osłodzenie podróży i spędzić wieczór na schodach przed katedrą. Recepta na bóle związane z wyjazdem jest prosta: nie mówię do widzenia, ale do zobaczenia, Paryżu.












wtorek, 30 lipca 2013

30-07-13

Pożegnania są trudne. Pożegnania to rozstania niepewne i dziwne. Możemy o tym rozmawiać, ale nic nie może się już zmienić. Przyjeżdża się tu później już tylko jak w odwiedziny do dawnego kochanka. Z sercem przepełnionym wspomnieniami i pytaniami o sens rozłąki.








niedziela, 28 lipca 2013

28-07-13

Podczas upałów najlepiej ochłodzić stopy w fontannie. Nie da się jednak ochłodzić pragnień paryskich. Każdego dnia chce się coraz więcej. Nie można pogodzić się z powrotem. Nie można pogodzić się z tym, że z okna nie będzie widać wieży, ani Notre Dame. Słońce zachodzi bardzo późno. Nie daje ani chwili wytchnienia. Tak jak miasto. Uwielbiam to, jak mnie męczy.







piątek, 26 lipca 2013

Kilka słów o S

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że S powinna była urodzić się w innym miejscu. Gdyby mogła sama wybrać miejsce swoich narodzin, byłyby to słoneczne Włochy. Może okolice Rzymu, Padwy, bądź Florencji. Nawet gdy jest w Paryżu jej ciało mówi gestami, a francuski ustępuje włoskiemu. Z zapałem gotuje najlepszy na świecie makaron i dzieli się tajemnicami włoskiej kuchni. Do Francji przyciągnęła ją najpewniej Bridget Bardot, którą z uporem i wdziękiem naśladuje w makijażu i fryzurze. Opuszcza Paryż szczęśliwa, bo choć nie nauczyła się francuskiego, to czuła się tu jak bohaterka swoich ulubionych filmów. Wbrew jej samej, ich akcja nie dzieje się w Rzymie.






poniedziałek, 22 lipca 2013

22-07-13

Jest bardzo gorąco. Uciekamy na drinka do Cafe de Flore i na brzeg Sekwany okryty wieczornym chłodem. Siedzimy przed katedrą i zbieramy wspomnienia, robimy podsumowania. Czujemy się tu kobiece i wytworne jak w żadnym innym miejscu. Jeszcze nie czas się żegnać, ale już czujemy zapach domu. Trudno będzie rozstać się z tym miastem...