piątek, 31 maja 2013

31-05-2013


Ale miłość, takie słowo... Moralistka E. nieufna wobec namiętności pozbawionych przyczyn, w tym mieście, w którym imieniem miłości nazywa się wszystkie ulice, wszystkie domy, wszystkie piętra, wszystkie pokoje, wszystkie łóżka, wszystkie sny, wszystkie zapomnienia czy wspomnienia.

Moralistka E. patrzy się głęboko w jego oczy. W słońcu mają kolor miodu, wieczorem kasztanów. Siedzimy gdzieś na Polach Marsowych. Nie trzymamy się za ręce. Nie czytamy wierszy. Rozmawiamy, śmiejemy się i po prostu jesteśmy. Lubimy być, przebywać ze sobą, chwytać chwile, które tak rzadko spędzamy razem. Bo tak oto spotkaliśmy się tysiąc kilometrów od domu. Wielkie spotkanie Francji i Niemiec. On poukładany, lecz nieprzykładny i mocny. Ona delikatna i rozweselająca go jak musujące wino. Szukamy siebie, ale nie bierzemy map. Wyrzucamy kompasy.
Ale Paryż, takie słowo. Tylko słowo. 









wtorek, 28 maja 2013

28-05-2013



Poniedziałek był dla Ka dniem Rolanda Garrosa, ekscytacji i piłeczek w kolorze lemoniady.  Ka uwielbia tenisa i tenisistów. Szczególnie tych, którzy pochodzą Serbii, mieszkają w Monako i wygrywają fantastyczne mecze. Ociekają później potem, który nie śmierdzi i rzucają pachnące fiołkami koszulki w publiczność. Jest w nich szaleństwo polskiego ułana i namiętność Latynosa.  Ka z takim samym zaangażowaniem śpiewa hymn Polski i Serbii. W końcu, kto jak nie ona tak dobrze rozumie jego słowa. Ka widzi w tenisistach nie tylko rakiety. Uwielbia ich sprawność, szybkość, serwis backhandy i forhendy. Na korcie dostrzega każdy szczegół. Zawraca się jej w głowie od obserwowania piłeczki do tego stopnia, że wysiada po złej stronie Sekwany i błądzi w poszukiwaniu mostu. Dużo narzeka na Francuzów i ich zachowanie na korcie. Zgrzyta zębami, gdy rano metro jest jeszcze zamknięte. Chce wrócić w październiku. 













poniedziałek, 27 maja 2013

26-05-2013

M jest kobietą spokojną i elegancką. Czasami się denerwuje i narzeka, że za mało odpoczywa. Rzeczywiście tak jest. Spędza cały dzień w pracy, marzy o chwili spokoju z filiżanką kawy na tarasie, którego nie ma i wśród kwiatów, których nie lubi sadzić. Odkrywa siebie i swoją kobiecość każdego dnia, jest dzięki temu niezwykle inspirująca. Wierzy, że kobieta musi być niezależna finansowo i intelektualnie, ale nie przypomina Simone de Beauvoir ani współczesnych feministek. Do szaleństwa kocha jednego mężczyznę i pozwala mu się rozpieszczać (z tego co wiem zabiera on ją do miasta miłości, prosto w paszczę lwa). Uwielbia len, drobne koronki i flakoniki perfum. Nie cierpi prasować. Chciałaby wyremontować kuchnię, ale nie mogłaby tego zrobić swoim kuchennym meblom. Wiem o niej wiele, choć skrywa dużo tajemnic, których nigdy nie poznam. Najpiękniejsza. Moja Mama. Dla niej dziś wszystkie słodkości świata.













czwartek, 23 maja 2013

23-05-2013



Coraz częściej patrzę w okno. Coraz rzadziej widzę jasne niebo. Nieba wcale nie widzę.



Happy hours happy me.