piątek, 28 czerwca 2013

28-06-2013

Po Paryżu najlepiej spacerować nocą. Ja wolę poranki. Bez tłumów. Miasto ubrane jest wtedy w ciszę z koronek. Unosi się zapach z piekarni, ludzie spieszą do pracy. Paryż budzi się powoli, ostrożnie przeciąga się z boku na bok. Kusi kolorami tego, co najdoskonalsze.





czwartek, 27 czerwca 2013

Kilka słów od Adama

Pobyt mój w Paryżu należy do najnudniejszych i najsmutniejszych. Od wyjazdu z domu, z Litwy, przekonywam się całe życie, że świat i ludzie nie są tacy, jakimi ich sobie wystawiałem, ale nigdy zupełnie nie byłem zawiedziony jak teraz na Francji, o której podłyg książek i dzienników sądziłem.



środa, 26 czerwca 2013

26-06-2013



Jeśli podczas wyprawy do Luwru nie chce się zaginąć wśród tłumu turystów należy zaopatrzyć się w listę dzieł, które pragnie się zobaczyć oraz butelkę wody mineralnej, która zadowoli pozostałe pragnienia. Przydatna jest też cierpliwość i wygodne buty. Pałac jest olbrzymi. Zgromadzonych dzieł nie jest jednak więcej niż turystów tłoczących się przed Mona Lisą. Po trudach pokonania muzealnych labiryntów dotarłam do ulubionych obrazów. Tutaj najważniejszy jest detal. Detal, który jest drobnym szczegółem, uniżoną częścią całości. Detal jako doskonała i usprawiedliwiona synekdocha. Może to ja, a może to te barwy i faktury… 













poniedziałek, 24 czerwca 2013

24-06-2013



Święto muzyki jest dniem hałasu, pisków i zgrzytów. Na rogu każdej ulicy, a czasem również wzdłuż niej ustawieni są muzycy, gromadzący małe tłumki gapiów. W powietrzu unosi się zapach taniego wina, kwaskowatego potu i naszej irytacji. Jak to możliwe, że soczyste allegro miasta zmieniło się w krzykliwe unisono? Dźwięki rozpadły się i potłukły, jak pijane nastolatki, które tego dnia ochoczo wyszły na ulice. Spacerujemy zniesmaczone, nucimy pod nosem francuskie piosenki, w kraju, gdzie nikt już ich nie śpiewa… 







niedziela, 23 czerwca 2013

23-06-13



T. bywa wybredny. Buty muszą być skórzane, najlepiej sztyblety, a samochody francuskie, najlepiej citroeny. Bo T. uwielbia francuski. Oczywiście język i szyk. W jego życiu na pierwszym miejscu są Trzy Kobiety. Córki uczy, by wyciskały życie jak cytrynę, żonie codziennie pokazuje, że życie bez niej nie miałoby sensu. Na liście tego, co kocha jest jeszcze piłka nożna, najlepiej szybka, angielska, którą lubi oglądać z londyńskich trybun i świat podwodny. Właśnie tam najbardziej jest sobą. Pod wodą jego twarz zawsze jest uśmiechnięta i to nie z powodu maski i fajki. Cieszy się jak dziecko, obserwując pluski i pląsy kolorowych rybek. Wiem, że chciałby, bym życzyła mu dziś więcej spotkań z rekinami, bo przecież życie bez dreszczyku jest nieciekawe. Ale dziś życzę mu przede wszystkim spokoju w sobie i odpoczynku. Mniej liczby pi, więcej złotych rybek. Nie zgadnę, czego by sobie zażyczył. Ja bym w nim nic nie zmieniła. W prezencie dla niego kilka samochodów do kolekcji, słodkości i Paryż. Dla mnie jest najwspanialszy na świecie. Mój Tata.











piątek, 21 czerwca 2013

21-06-2013

Dni są długie, ale przygnębiające. Sukienki wiszą w szafie, za oknem grzmoty i błyski. Paryż w deszczu jest jeszcze bardziej skomplikowany. Szukamy słodkich pocieszeń. Naszych małych uniesień.












środa, 19 czerwca 2013

19-06-2013

Spieszymy donieść, że przedwczoraj było słońce. Opaliłyśmy sobie: nosy, ramiona, nogi i dekolt. Dziś wszystko wróciło do normy. 20 stopni, wiatr i burza. Oglądamy filmy z Brigette Bardot i marzymy o St. Tropez.



wtorek, 18 czerwca 2013

18-06-2013



Po tygodniu pracy, łażenia, nieudanych zakupów i nieciekawych przyjęć zaczęłyśmy się dusić. Miasto nas przytłoczyło. Potrzebowałyśmy oddechu. Przyszedł czas na zmiany, przyszedł czas na weekendową podróż. Rouen nie jest wielkim miastem. Czaruje domkami, kościołami i uliczkami. Nie dziwimy się Monetowi, że był urzeczony katedrą. Większe wrażenie zrobił jednak na nas kościół St. Ouen. Nie dziwimy się też Emmie Bovary, że nie chciała mieszkać na normandzkiej prowincji. Miasto było nieżywe, ciche i zamknięte. Nie wiemy, czy chcemy jeszcze tu wrócić. Nie jesteśmy rozczarowane, czujemy niedosyt.  I tak, my, cesarzowe na normandzkiej prowincji pospieszyłyśmy na pociąg. Bo jest tylko jedno właściwe dla nas miejsce. Paryż