piątek, 31 maja 2013

31-05-2013


Ale miłość, takie słowo... Moralistka E. nieufna wobec namiętności pozbawionych przyczyn, w tym mieście, w którym imieniem miłości nazywa się wszystkie ulice, wszystkie domy, wszystkie piętra, wszystkie pokoje, wszystkie łóżka, wszystkie sny, wszystkie zapomnienia czy wspomnienia.

Moralistka E. patrzy się głęboko w jego oczy. W słońcu mają kolor miodu, wieczorem kasztanów. Siedzimy gdzieś na Polach Marsowych. Nie trzymamy się za ręce. Nie czytamy wierszy. Rozmawiamy, śmiejemy się i po prostu jesteśmy. Lubimy być, przebywać ze sobą, chwytać chwile, które tak rzadko spędzamy razem. Bo tak oto spotkaliśmy się tysiąc kilometrów od domu. Wielkie spotkanie Francji i Niemiec. On poukładany, lecz nieprzykładny i mocny. Ona delikatna i rozweselająca go jak musujące wino. Szukamy siebie, ale nie bierzemy map. Wyrzucamy kompasy.
Ale Paryż, takie słowo. Tylko słowo. 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz