Ale miłość, takie słowo...
Moralistka E. nieufna wobec namiętności pozbawionych przyczyn, w tym mieście, w którym
imieniem miłości nazywa się wszystkie ulice,
wszystkie domy, wszystkie piętra, wszystkie
pokoje, wszystkie łóżka, wszystkie sny, wszystkie zapomnienia czy wspomnienia.
Moralistka E. patrzy się głęboko w jego oczy. W słońcu mają
kolor miodu, wieczorem kasztanów. Siedzimy gdzieś na Polach Marsowych. Nie
trzymamy się za ręce. Nie czytamy wierszy. Rozmawiamy, śmiejemy się i po prostu
jesteśmy. Lubimy być, przebywać ze sobą, chwytać chwile, które tak rzadko
spędzamy razem. Bo tak oto spotkaliśmy się tysiąc kilometrów od domu. Wielkie
spotkanie Francji i Niemiec. On poukładany, lecz nieprzykładny i mocny. Ona
delikatna i rozweselająca go jak musujące wino. Szukamy siebie, ale nie
bierzemy map. Wyrzucamy kompasy.
Ale Paryż, takie słowo. Tylko słowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz