poniedziałek, 13 maja 2013

Początki

Paryż przywitał mnie chmurami i chłodem. Ozięble i bardzo ostrożnie. Rozczarował mnie mnóstwem schodów w metrze (do mojej walizki przyklejono na lotnisku obrazek słonia z informacją o sporej wadze..). Ucieszył mnie gotowością Paryżan do niesienia pomocy.

Od tych kilku dni robię to, co lubię najbardziej. Udaję, że jestem stąd. To czysta hipokryzja, bo śmieję się jak dziecko na widok wieży Eiffla i robię zdjęcia witrynom sklepowym. Ale zaraz potem robię to, co robi samo miasto: udaję. Paryż udaje. Udaje, że ma znaczenie, że jest ważny i cudowny. Liczy się tylko wrażenie. Paryż ma pomalowane na czerwono usta.



PS. Nie wzięłam żadnej książki. Planowałam czytać Baudelaire'a ale zamiast lektury wprowadzam jego dzieło w życie. Maluję życie nowoczesne. Zdałam sobie sprawę, że szukanie jest moim znakiem...













2 komentarze:

  1. A w internecie piszą coś o zamieszkach w Paryżu ?? Mam nadzieję, że siedzisz w mieszkanku bezpiecznie ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawdę mówiąc o zamieszkach dowiaduję się teraz.. Raczej siedzę w pracy.. Tam z pewnością nie grożą mi zamieszki..

    OdpowiedzUsuń