I. wyjechała z ciężkim sercem. Zostawiła ukochany Paryż, to,
co w nim kocha i to, co w nim pokochała. Walizkę ledwo zapięła, spakowała
plecak i ruszyła w kolejną podróż. Tym razem do domu. Z pewnością nie na długo.
Bo I. nie potrafi siedzieć długo w jednym miejscu. Kocha świat, a świat kocha
ją i jak to bywa w prawdziwej miłości, daje jej to, co najlepsze. I. też daje
całą siebie. Ma w sobie tyle energii, że mogłaby oświetlać wieżę Eiffla w nocy.
Nie wiesz gdzie i kiedy ją spotkasz, ale z pewnością poznasz po szczerym
uśmiechu dziewczyny z gór i temperamencie podróżnika. Wiem, że będzie tęsknić.
Za dzwonami Notre Dame, za bieganiem wzdłuż Sekwany, za croissantami z dżemem i
serkiem, za piciem szampana na dachu naszej kamienicy… I za nami, ale to osobna
historia. Do zobaczenia I. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz